O kancelarii

Szczekanie na wokandzie

Jedna z mieszkanek Makowa Podhalańskiego została ukarana grzywną za to, że jej pies… szczeka. Reksio to przygarnięty przez nią łagodny mieszaniec. Ale – jak na dobrego stróża przystało – alarmuje, gdy koło domu kręcą się obce osoby. Nie spodobało się to jednemu z sąsiadów i sprawa trafiła na sądową wokandę.

Błąkającego się po ulicy Prusa w Makowie Podhalańskim kundelka polubili prawie wszyscy jej mieszkańcy. Gdy jedna z rodzin go przygarnęła, inni nadal go rozpieszczali przysmakami. – To najlepszy pies, jakiego kiedykolwiek mieliśmy, posłuszny, spokojny. Widać, jak bardzo nam wdzięczny, ze daliśmy mu dom – opowiada Karolina, wnuczka właścicielki Reksia (nazwisko do wiadomości redakcji).

Jednak wśród mieszkańców ulicy Prusa jest też mężczyzna, któremu przeszkadza szczekanie kundelka. Kilkukrotnie zawiadamiał policję, że pies hałasuje w nocy, aż w końcu funkcjonariusze złożyli w sądzie wniosek o ukaranie właścicielki. Sąd Rejonowy w Suchej Beskidzkiej w ciągu kilku dni wydał wyrok nakazujący jej zapłacić 100 złotych grzywny plus 80 złotych kosztów sądowych. Uznał kobietę za winną czynu wymienionego w artykule 51 kodeksu wykroczeń: „Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”. Właścicielka Reksia odwołała się od wyroku, ale kolejny okazał się dla niej jeszcze bardziej niełaskawy. Tym razem dostała trzy razy wyższą karę.

Świadkami pokrzywdzonego byli policjanci, którzy przyjeżdżali na interwencje. Wedle ich zeznań Reksio ujadał za każdym razem, gdy stali przed posesją oskarżonej lub przejeżdżali obok. Sąd nie wziął pod uwagę tego, że praktycznie każdy pies reaguje w ten sam sposób na obce osoby kręcące się wokół domu, którego pilnuje. Nie przejął się też wypowiedziami sąsiadów, którzy zapewniali, że pies hałasuje tylko wtedy, gdy jest prowokowany. Wyrok uzasadnił w ten sposób, że każdy ma prawo do spokojnego nocnego wypoczynku. Jeśli komuś przeszkadza szczekanie, obowiązkiem właściciela czworonoga jest zamykanie zwierzęcia w takim miejscu, by jego głos nie był słyszalny dla sąsiadów.

– Reksio jest naprawdę łagodny. Nie szczeka na obce osoby przechodzące ulicą, dopóki nie zatrzymują się przed naszym domem. Drażnią go też mężczyźni, którzy siedzą obok sklepu i piją piwo. Ale nie ujada tak uporczywie, jak pies, którego mieliśmy wcześniej. Tamten potrafił bardzo długo szczekać tylko dlatego, że w ogródku był jeż, co nawet mnie samej przeszkadzało. Reksio jest zupełnie inny – przekonuje Ewa, mama Karoliny. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny, a rodzina szykuje odwołanie od niego do Sądu Okręgowego w Krakowie.

Podobne sytuacje są w Polsce naprawdę rzadkością. Wprawdzie wyrokiem z 21 kwietnia 2004 roku Sąd Okręgowy w Tarnowie stwierdził, że brak reakcji właściciela na uporczywe szczekanie psa nocą bez szczególnych zewnętrznych powodów może uzasadniać odpowiedzialność na podstawie artykułu 51 kodeksu wykroczeń, ale sporadycznie się zdarza, by ktoś rzeczywiście został ukarany. Głośny był przypadek mieszkanki Grodziska Mazowieckiego, która w 2007 roku za nocne koncerty swojego owczarka niemieckiego została skazana na tysiąc złotych grzywny. Ale na przykład w 2010 roku w podobnych sprawach uniewinnieni zostali właściciele psów z Łodzi i Kościana (województwo wielkopolskie). Sędziowie uznali, że psy mają prawo szczekać, a właściciel mógłby być ukarany tylko w sytuacji, gdyby w jakiś sposób prowokował je do głośnego zachowania.

Sprawie Reksia pikanterii dodaje osoba, której tak bardzo przeszkadzało szczekanie. Jest nią prezes spółki komunalnej w Makowie Podhalańskim, na terenie której jeszcze w ubiegłym roku przetrzymywane były wyłapywane w gminie bezdomne psy. W dwóch kojcach siedziało ich niekiedy nawet dwanaście. Kiedy okoliczni mieszkańcy skarżyli się na powodowany przez czworonogi hałas, prezes tłumaczył, że psy, jak to psy – reagują, gdy zobaczą kogoś obcego… – Denerwują je też pijacy, którzy przesiadują nieopodal ogrodzenia – mówił przeszło rok temu „Małopolskiej Kronice Beskidzkiej”. Tym razem odmówił rozmowy z nami.

Szczekanie na wokandzie C.D.

Reksio to zazwyczaj wcielenie spokoju. Szczeka tylko wtedy, gdy koło domu kręcą się obce osoby. Jak świat światem, psy szczekają i nikt z tego powodu nie robi afery. Jednak sąd w Suchej Beskidzkiej uznał, że Reksiowi nie wolno wydawać takich odgłosów w nocy, a karą za to naturalne psie zachowanie chciał obciążyć jego właścicielkę. Sprawa musiała trafić dopiero na wokandę w Krakowie, by kobieta została uniewinniona…

O absurdalnym wyroku Sądu Rejonowego w Suchej Beskidzkiej pisaliśmy 23 grudnia ubiegłego roku w tekście „Kara za szczekanie”. Apolonia z Makowa Podhalańskiego (nazwisko do wiadomości redakcji) została skazana na karę 300 złotych grzywny za to, że jej kundelek Reksio hałasował po północy. Jej wykroczenie miało polegać na tym, iż w ciepłą, majową noc wypuściła czworonoga do ogródka, „czym doprowadziła do tego, że pies poprzez głośne szczekanie, ujadanie zakłócił spoczynek nocny pokrzywdzonemu”. Mało tego – zdaniem sądu był to czyn o znacznej szkodliwości społecznej, chociaż dźwięki wydawane przez Reksia przeszkadzały tylko jednemu sąsiadowi.

Rodzina Apolonii zdecydowała się odwołać od tego wyroku, choć prawnik im to odradzał. Znalazła się jednak osoba, która podjęła się obrony, ponieważ uznała, że sprawy nie można pozostawić na takim etapie. – W dzielnicy zabudowanej domami jednorodzinnymi niemal na każdej posesji znajduje się pies, który szczeka. Nikogo to nie bulwersuje i nie zadziwia – podkreśla adwokat Klaudia Starzak.

Sprawa trafiła na wokandę Sądu Okręgowego w Krakowie 11 marca. Wywołała tam pewne rozbawienie, ale została rozpatrzona w sposób, który dla większości zaznajomionych z nią osób od początku wydawał się oczywisty. Sędzia z uśmiechem na twarzy stwierdziła, iż szczekanie jest naturalnym prawem psa, a jego właścicielce można by było zarzucić dopuszczenie się wykroczenia jedynie w przypadku, gdyby doprowadziła zwierzę do hałasowania złym traktowaniem – na przykład głodzeniem czy biciem. Zwróciła też uwagę na znamienny fakt, że jeśli w gęsto zabudowanej okolicy, gdzie prawie każdego domu pilnuje pies, odgłosy wydawane przez tylko jednego czworonoga przeszkadzają tylko jednej osobie, może to wynikać z zupełnie innej przyczyny niż uciążliwość tych dźwięków. Apolonia została uniewinniona, a jej Reksio znów może swobodnie biegać po ogrodzie.